- Mam nadzieje że będziesz się dobrze u nas czuł - powiedział Wayne Donavan odjeżdżając z parkingu zakładu poprawczego. Zayn naciągnął tylko kaptur na głowę - Mam dwie córki, Britt i Vennę. Ta pierwsza mieszka w tej chwili w Nowym Jorku - mężczyzna starał się ciągnąć rozmowę jednak wciąż był to tylko monolog bez żadnego słowa od Zayna - Od poniedziałku zaczniesz naukę w mojej szkole. Musisz nadrobić dwa lata więc akurat trafisz do klasy z moją młodszą córką - zerkał w lusterko zauważając jedynie że chłopak wpatruje się bez ruchu w skropioną deszczem szybę. Londyn miał ten sam humor co ten młodzieniec, pomyślał Wayne Donavan. Zamilkł zastanawiając się nad reakcją żony i córki na wieść o nowym lokatorze. Nie miał okazji podzielić się z nimi nowiną, a chłopca musiał szybko zabrać z ośrodka. Zerknął za zegarek, żona i córka musiały już wrócić do domu. Zatrzymali się pod dwupiętrowym domem Donavanów - Jesteśmy na miejscu - na te słowa, nastolatek wysiadł w ciszy z samochodu. Malik stał patrząc na dość duży dom. Na pewno są bogaci. Wayne wysiadł z auta i przeprowadził chłopaka przez wykonane z białego drewna ogrodzenie i poprowadził do domu. Otworzył drzwi wpuszczając Zayna pierwszego.
Nastolatek wbił wzrok w swoje buty, nie chciał nic więcej prócz wrócić na ulicę, skombinować działkę kokainy i wciągnąć wszystko siedząc w jakiejś ciemnej uliczce Londynu.
Hi or Hey!
Witaj na nowym fanfiction o Zaynie! Pomysł właściwie przyszedł z powietrza, dokładniej z powietrza w sali matematycznej, gdzie zamiast słuchać myślałam o jakimś nowym opowiadaniu. Mam nadzieje że Ci się spodoba ta historia mimo iż temat (a'la bad boy i ta grzeczna dziewczynka) jest strasznie oklepany i spotykany w co drugim fanfiction. Zapraszam na historię Zayna i Venny. Mam nadzieję że nie będziesz się za bardzo męczyć czytając to :) x